Wywiad z Barbarą Lech – poznaj bliżej ekspertkę

Wywiad z Barbarą Lech – poznaj bliżej ekspertkę

04 sierpnia 2022
489
16 min.
0

Budowanie relacji z samym sobą i z bliskimi to nierzadko trudny proces, w którym napotykamy przeróżne przeszkody. Na dodatek jest to dość delikatny temat i kiedy szukamy wsparcia, liczymy, że trafimy na osobę, która nas zrozumie, pomoże, ma duże doświadczenie i działa świadomie. Taką osobą w Heksagon PRO jest Barbara Lech – trenerka, coachka i mentorka z wieloletnim doświadczeniem. Basia jest również autorką wielu książek i publikacji, a także programów i narzędzi rozwoju osobistego. Obszarem eksperckim z Heksagonu Szczęścia są dla Basi relacje – zarówno te, budowane z innymi ludźmi, jak i ta relacja, którą mamy sami ze sobą. Przeczytaj wywiad z Barbarą Lech i poznaj bliżej naszą ekspertkę – nie tylko od strony zawodowej, ale także prywatnej.

Na początek, powiedz kilka słów o sobie…

Jestem od bardzo wielu lat związana z rozwojem osobistym, to moja pasja. To coś, co od zawsze pchało mnie do przodu – taka ciekawość świata; poznawania tego, co nowe. Właśnie to coś było motorem, który napędzał mnie do działania. Od dziecka słyszałam, że wszędzie mnie pełno i że mam słomiany zapał. I właśnie ten słomiany zapał doprowadził mnie do miejsca, w którym jestem teraz, ponieważ doznawałam wielu rzeczy naraz. Mam ogromne doświadczenie coachingowe i mentoringowe, do tej pory przepracowałam z klientami ponad dziesięć tysięcy godzin.

Od 2010 roku jestem trenerką, ukończyłam pięć kierunków studiów i mnóstwo kursów. Krótko mówiąc, mam szeroki wachlarz możliwości, dzięki czemu mogę kompetentnie pracować z klientami o różnych potrzebach. Jestem dumną mamą Ewy i Bartka. Wychowuję ich sama, również samodzielnie prowadzę swój dom i prosperującą firmę. Jestem w swoim życiu bardzo szczęśliwa.

Co Cię wyróżnia spośród innych?

To, co jest wyróżnikiem mojej marki, jak i mnie samej, to kolor żółty. On jest w moim życiu wszechobecny – mam żółty fotel, cały żółty dom i jego aranżację, a nawet żółty samochód. Moje ubrania też są w żółtym kolorze albo mają żółte elementy. Na wyjeździe można mnie zobaczyć z żółtą walizką i żółtą szczoteczką do zębów. Już od bardzo wczesnego dzieciństwa pamiętam brak upodobania do czerwieni, różu czy bieli, za to żółty królował. Do dziś jest to mój ukochany kolor! Zawsze był dla mnie czymś moim, bardzo osobistym.

Co w życiu lubisz najbardziej?

Lubię się rozwijać, co w sposób oczywisty łączy się z wychodzeniem ze strefy komfortu; lubię to, co jest inne. Poza tym, lubię słuchać dobrej muzyki, zarządzać sobą w czasie i być niezależną; lubię spotkania i wszelkiego rodzaju interakcje z ludźmi. Uwielbiam wystąpienia publiczne, prowadzenie sesji mentoringowych na zoomach i na żywo. To jest mój absolutny żywioł.

Czego w takim razie nie lubisz?

Nie lubię powtarzalności, nie lubię mieć tego samego, co inni. Na pewno nie lubię rutyny, chociaż czasami jest ona wspierająca i pomaga robić te rzeczy, które się potem lubi robić, bo jak mówi Brian Tracy: „Sukces wymaga samodyscypliny, a ta z kolei robienia rzeczy, na które nie zawsze mamy ochotę”. Ale tylko powtarzalność pewnych działań może nas do tego sukcesu przybliżyć, więc nauczyłam się też lubić rzeczy, których nie lubię. Dodam ponadto, że nie lubię gburowatości, bezsensownych rutyn oraz działania po to, żeby działać. Nie lubię, jak ktoś mi coś każe, zwłaszcza jeśli nie widzę w tym sensu, i wtedy zazwyczaj tego po prostu nie robię. Poza tym, nie toleruję żadnej formy przemocy – ani słownej, już nie mówiąc o fizycznej. Nie ma we mnie zgody na kłamstwo. Takiej bezwzględnej szczerości nauczyłam swoje dzieci. One wiedzą, jak się zachować, nawet jeżeli prawda jest trudna.

Co jest dla Ciebie ważne?

Dla mnie najważniejsze są moje wartości życiowe, spośród których wyróżniam autentyczność. Ona pociąga za sobą całą resztę. Nie rzucam słów na wiatr. Jeżeli coś obiecuję, to dowożę; jeżeli nie mogę z jakiegoś powodu tego spełnić, to konfrontuję się z niewygodną sytuacją. Transparentność to podstawa w moim życiu. Wśród priorytetów są moje dzieci, które mają dużą niezależność połączoną z odpowiedzialnością. Nie jestem nadopiekuńczą matką, w rodzinie stawiam na partnerstwo. Dodam jeszcze, że ważne jest dla mnie zdrowie – ta wartość jest w ciągłym procesie – potykam się i upadam, ale nigdy nie się poddaję.

Jaka jest Twoja misja?

Na punkcie swojej misji mam absolutnego świra. Przede wszystkim udowadniam ludziom, że mają swoje talenty i mogą żyć w zgodzie z własnymi potencjałami. Chcę, aby odczuwając flow, osiągali spełnienie. Moją misją jest uświadamianie ludzi, że szczęśliwym można się stawać w każdym wieku. Ja już znalazłam swoje miejsce, w którym dobrze się czuję. Poprzez coaching i szkolenia moja kreatywna część osobowości, wciąż głodna nowego, jest w końcu zaspokojona. Nareszcie czuję, że żyję.

Jesteś związana z firmą Heksagon. Jak zaczęła się Twoja znajomość z Fryderykiem Karzełkiem?

Z Fryderykiem spotkaliśmy się na jednej z konferencji, gdzie oboje byliśmy prelegentami. Pamiętam, że ten facet gdzieś tam podglądał przez uchylone drzwi moje wystąpienie, a chwilę później zadzwoniła do mnie Magda Balcerzak z propozycją nakręcenia dwóch odcinków do „Gry o Milion”. I tak się zaczęła nasza współpraca. Potem pojawiały się kolejne projekty, a ponieważ zawsze dowoziłam, w zgodzie ze swoimi wartościami – odpowiedzialnością, dotrzymywaniem słowa i autentycznością, to nasze więzy zaczęły się zacieśniać. Mam plan, aby dożywotnio z tą firmą współpracować.

Dlaczego wybrałaś zawód coachki?

Ponieważ zawsze mi to w duszy grało. Od dzieciństwa chciałam być nauczycielką, i takie właśnie mam wykształcenie. Jestem po studiach arystyczno-pedagogicznych. Spełniłam to swoje pragnienie i szkolę ludzi. Warto cofać się do dziecięcych marzeń, jeśli nie wiemy, czym powinniśmy się zająć. Ja już w podstawówce zadawałam innym bardzo mądre pytania, które zmuszały do przemyślanych odpowiedzi. To było świetne doświadczenie. Nie wiedziałam, że będzie kiedyś zawód polegający na zadawaniu pytań. Na tym właśnie opierają się coaching i mentoring. Pracuję na potencjale klienta, odkrywam, doświadczam z nim i za każdym razem wchodzę w nową historię, dzięki czemu mogę się sama rozwijać. Każdy proces coachingowy oraz mentoringowy to dla mnie wielka przygoda.

Jesteś ekspertką od jednego z obszarów Heksagonu Szczęścia – relacji. Dlaczego ten obszar znalazł się w kręgu Twoich zainteresowań?

Barbara Lech

To jest bardzo dobre pytanie, które ja również wielokrotnie zadawałam swojemu zespołowi: „Dlaczego zostałam przypisana w Heksagonie Szczęścia do obszaru relacji?”. I wreszcie usłyszałam odpowiedź: „Basia, bo ty jesteś najbardziej relacyjną osobą, jaką znamy. Nawiązujesz te relacje szybko, łatwo, głęboko. Ludzie się przed tobą otwierają, dobrze się czują w twoim towarzystwie. Ty to masz w naturze”. I to jest fakt, bo mam miłość do drugiego człowieka, jestem go ciekawa i jestem na niego uważna. Jest we mnie umiejętność wzbudzania zaufania, przekonuję się o tym często na sesjach mentoringowych.

Zdarza się tak, że druga osoba mówi: „Wiesz, ja nieprędko otworzę się przed tobą. Potrzebuję dużo czasu, aby do kogoś się przyzwyczaić, więc nie wiem, czy nam pięć sesji wystarczy”. Po czym na pierwszym spotkaniu następuje rozmowa bez większych zahamowań. Myślę, że moja akceptacja dla drugiego człowieka jest wyczuwalna. Będąc relacyjną, dostałam więc pod opiekę obszar „relacje”.

Czy bycie ekspertem w obszarze relacji gwarantuje powodzenie w budowaniu tych własnych?

Tak. Przygotowując się do programów, pracując z klientami i mówiąc o tych relacjach, doświadczam czegoś nowego, a następnie to praktykuję. Uczę się poprzez obserwację. Odbyłam tysiące szkoleń i wdrażam je do swojego życia. Sprawdzam, jak to wszystko działa… I naprawdę wydarzają się cuda. Potrafię przyznać się do błędów przed własnymi dzieciakami. Jeśli wyniknie jakaś trudna sytuacja i uniosę się, jak matka-wariatka, to potem, jak się już uspokoję, myślę sobie: „Dobrze, ale o co się wściekłaś?”. I wtedy mówię do nich: „Bardzo was przepraszam, tak naprawdę to podniosło mi się ciśnienie, gdyż…, ponieważ…, bo…” i tutaj przytaczam, co się wcześniej wydarzyło. Jestem ekspresyjna, czasami trochę wybuchowa, a one to wiedzą.

Na szczęście potrafimy sobie wszystko wyjaśnić i serdecznie się przytulić. Nauczyliśmy się tego wzajemnie. W relacjach z innymi moja wiedza jest również niezwykle przydatna. Pozwalam sobie na to, żeby być, odczuwać, czasami się po prostu zezłościć i dać temu upust, ale wyrażam te emocje w sposób konstruktywny, nie raniąc drugiego człowieka.

Od czego warto zacząć, aby budować zdrową relację z samym sobą?

Od tego, żeby zacząć być dla siebie po prostu dobrym, czyli polubić siebie, pokochać siebie, zaakceptować siebie, zaufać sobie, wzmacniać pewność siebie i poczucie własnej wartości. Jeżeli nie nadajemy wartości temu, co robimy, kim jesteśmy, co mówimy, to trudno oczekiwać tego na zewnątrz. Bardzo często namawiam swoich klientów do wyobrażenia sobie, że trzymają siebie za rękę, tak wspierająco, w różnych sytuacjach.

Niestety, jesteśmy świetnymi katami w stosunku do własnej osoby. Potrafimy sobie dołożyć, jak nikt inny. Samobiczowanie większość z nas ma wpisane w DNA. W trakcie procesu coachingowego wyłaniamy to wewnętrzne dziecko – małą Basię, małego Krzysia, małego Jacka czy małą Zosię. I w tym momencie, na poziomie serca, zaczynamy czuć najczęściej wzruszenie. Okazuje się, że kiedy mamy przywołany ten obraz małego siebie, to świetnie potrafimy się wesprzeć, natomiast w dorosłym życiu zapominamy, że jesteśmy wrażliwymi ludźmi.

Czy zawsze jesteśmy w stanie rozpoznać symptomy, że z naszymi relacjami nie jest dobrze?

Z tym może być różnie. Często systemy, mechanizmy obronne, pewien rodzaj znieczulenia, urazy wyniesione z domu mogą tworzyć w nas przekonanie, że tak musi być albo że to jest normalne. Być może mamy za sobą wiele lęków, więc tkwimy w pewnych relacjach, które nam nie służą. Boimy się z nich wyjść, bo obawiamy się, że na zewnątrz może być jeszcze gorzej. Ostatecznie pozostajemy w pewnej znieczulicy. Przestajemy dostrzegać, że coś jest nie tak i uznajemy to za naszą prawdę. Towarzyszy temu zazwyczaj przemoc werbalna i emocjonalna ze strony partnera. Pojawia się także obojętność, czyli taka postawa, która sprawia, że nie czujemy się ważni albo że musimy ciągle dowodzić własnych racji i swojej wartości. To nie jest dobre.

Zastanów się, co konkretnie dzieje się w Twojej relacji, a następnie samodzielnie albo z terapeutą, coachem czy mentorem przepracuj to. Oczywiście, w relacjach z drugim człowiekiem warto też zobaczyć, jak my się zachowujemy, ponieważ bardzo często nadajemy im piętno czy znaczenie nieadekwatne do sytuacji, ze względu na przeniesienia z dzieciństwa. Kiedy jesteśmy w jakiejś relacji bardzo długo, a ona nam nie służy, to dopiero uwalniając się z niej, potrafimy rozłożyć skrzydła i zacząć robić swoje.

Czy można zbudować zdrowe relacje z ludźmi, którzy są od nas zupełnie różni?

Oczywiście, że tak. Pozostaje jednak warunek. Musimy wiedzieć, co jest naszą mocną stroną, a co jest mocną stroną drugiej osoby i następnie to zaakceptować. Ja bardzo długo borykałam się z problemem inności w relacjach. Działo się to zazwyczaj wtedy, kiedy spotykałam po drugiej stronie tak zwanego pytacza, czyli najprawdopodobniej kogoś o osobowości analityczno-krytycznej, która potrzebuje wiedzieć, zgłębić i poznać. Taki pytacz atakował mnie: „A dlaczego?”, „Po co?”, „A na co?”, „Kiedy i gdzie?”, „A ile tego było?”, „Jakie są badania?”, „A kto to stwierdził?”, „Kim są ci amerykańscy naukowcy?”, „A jakie jest źródło?”, „Kiedy to pierwszy raz wypłynęło?”, „A jaka literatura jest do tego?”. Wtedy moje deficyty powodowały, że ja takiej osoby nie lubiłam, ponieważ nie potrafiłam odpowiedzieć na te pytania.

Mnie wystarczała wiadomość, że amerykańscy naukowcy coś konkretnego odkryli. A taki pytacz chciałby wiedzieć wszystko, więc ja próbowałam spełnić jego potrzebę. Ponieważ to było nierealne, to czułam dyskomfort. Uznawałam, że ta osoba chce mnie złapać na niekompetencji, że źle mi życzy, więc ja nie będę się z nią zadawać. Dzisiaj już wiem, jak z taką osobą rozmawiać. Po pierwsze, mogę odpowiedzieć, że nie wiem albo że mnie wystarczy wiadomość o amerykańskich naukowcach i ich odkryciu. A nawet jeżeli ta osoba zarzuci mi niekompetencję, to mogę to przyjąć albo nie, bo mam zbudowaną relację z samą sobą. Jeżeli ktoś potrzebuje wiedzieć więcej, może szukać i zgłębiać na własną rękę.

Dodam jeszcze, że taki pytacz to jest konkretny talent. To osoba, która nie pozwoli zespołowi tworzącemu projekt, popełnić zbyt wielu błędów. Wszystkie potencjalne wpadki będą wspaniale rozpracowane. Ważne są więc akceptacja, otwartość, uważność i ciekawość drugiego człowieka. Wtedy można budować zdrowe relacje.

Jakie najczęstsze błędy popełniają ludzie w relacjach?

Uważam, że nie komunikujemy swoich potrzeb. Najczęściej pojawia się życzeniowe myślenie: „On się powinien domyślić”, „Ona powinna to wiedzieć”, „Przecież mówiłem(-łam) to już kiedyś” albo „Tyle razy już to powtarzałam(-łem)”.

Barbara Lech

Zamiast komunikować, oczekujemy, aby druga strona zrobiła coś, co my chcemy. Nasza matryca oczekiwań zderza się z rzeczywistością: „O, jest Dzień Kobiet. On powinien mi kupić frezje. Żółte frezje, bo wie, że takie uwielbiam”. A on przychodzi z czerwonymi różami. „Kurde! Pomylił kobiety?” – kiełkuje pierwsza negatywna myśl. A to wcale nie jest tak. Twoje oczekiwanie było inne niż jego rzeczywistość – może on lubi czerwone róże albo zabrakło żółtych frezji? Gdybyś wcześniej zakomunikowała swoją potrzebę, to on miałby szansę ją spełnić. Pojawia się więc frustracja, która nie służy naszym relacjom, więc mówmy wprost o swoich emocjach, poprzez JA i wyrażajmy się asertywnie. Skupiajmy się nie tylko na sobie, komunikując: „Ja potrzebuję, ja chcę”, ale też wyrażajmy przy tym zrozumienie dla drugiej strony.

Jak budować asertywność i pewność siebie w relacjach?

Budujmy je szczególnie poprzez świadomość tego, kim jestem, dokąd zmierzam, czego potrzebuję, jakie są moje wartości, jaki mam kodeks swojego zachowania, jakie są moje granice i sposoby komunikowania. Mówmy otwarcie o swoich silnych stronach oraz tych, które są słabsze. Nie bójmy się pokazywania emocji. Asertywność jest prosta pod warunkiem, że uczymy się jej poprzez powtarzalność oraz skupiamy się nie na obwinianiu drugiej strony, tylko na swoich potrzebach i na tym, co jest faktem. Fakty poznajemy po teście kamery, czyli to jest coś, co można zmierzyć, policzyć i zbadać. Cała reszta mieści się w naszej emocjonalności. Budujmy więc asertywność i pewność siebie w relacjach poprzez próby, doświadczanie i działanie.

Jak postępować, gdy znajdziemy się w toksycznej relacji?

„Uciekać!” – chciałabym powiedzieć, ale wiem, że to nie jest łatwe, bo sama w takiej relacji też kiedyś byłam. Tutaj odpalają się wszystkie systemy, które zostały nam wdrukowane w dzieciństwie. My czujemy, że coś jest nie tak. Najlepiej byłoby posłuchać swojej intuicji zaraz na początku i nie wchodzić w taką relację. Ale jeżeli czujesz, że już jesteś w toksycznej relacji, to sięgnij po pomoc. Idź do specjalisty, porozmawiaj o tym z kimś. Wyzywanie, pretensje, tłumaczenie się, stres i ucisk w żołądku… Tutaj nie ma komunikacji na poziomie: ja jestem OK i Ty jesteś OK. Taka relacja z czegoś wynika. Wtedy trzeba poszukać wyjścia z trudnych współzależności, bo to jest pułapka. To nie będzie Cię rozwijało. Posiłkowanie się fachowym wsparciem jest pierwszym krokiem do tego, żeby wejść w dobre relacje. One naprawdę mogą być przyjemne i budujące.

Czy chciałabyś coś dodać na zakończenie naszej rozmowy?

Niech każdy z nas weźmie odpowiedzialność za swoje relacje. Wiem, że czasami trzeba będzie ponieść różne konsekwencje, przyznać się do błędów, spalić się ze wstydu, przeprosić albo tupnąć nogą. Kiedy będziemy to potrafili zrobić z akceptacją dla samych siebie, to nasze relacje z innymi ludźmi będą łatwiejsze. Jeżeli zamykasz się w czterech ścianach swojego domu i mówisz, że boisz się ludzi albo że ludzie są źli, to tak naprawdę ograniczasz sobie możliwość rozwoju. Dopiero w relacjach z innymi możemy zacząć doznawać, uczyć się siebie i poszerzać swoją strefę komfortu.

Wywiad z Barbarą Lech – poznaj bliżej ekspertkę

Mamy nadzieję, że ten dłuższy wywiad z Barbarą Lech pozwolił Ci ją lepiej poznać, zarówno jako ekspertkę w Heksagon PRO, jak i po prostu człowieka, który może pomóc Ci zadbać o swoją asertywność, pewność siebie i relacje z samym sobą i z innymi. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o Basi i jej działaniach, koniecznie zajrzyj na jej media społecznościowe i bloga.

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobne wpisy

POBIERZ
BEZPŁATNY
e-book